Niezbędnik survivalowca i nie tylko – recenzja Midland ER200
Wyobraź sobie sytuację: burza przecięła linie energetyczne, w całej okolicy zgasły światła, a twój telefon ma 3% baterii. Co robisz? Właśnie w takich chwilach przydaje się Midland ER200 – przenośne radio, które jest niczym szwajarski scyzoryk w świecie elektroniki.
Podczas testów w górach Bieszczady, ER200 uratował mi tyłek gdy zgubiłem szlak. Wbudowana latarka o mocy 1400 Luxów oświetliła drogę lepiej niż niejedna czołówka! A jak sprawdził się w codziennym użytku?
3 sposoby ładowania – zero wymówek
Korba ręczna to nie gadżet – po 2 minutach kręcenia miałem dość prądu na 30 minut radia. Panel solarny? W słoneczny dzień ładuje się jak powerbank premium. A jeśli masz pod ręką USB… Cóż, nawet mój pies potrafi go podłączyć!
Parametr | Wartość |
---|---|
Pojemność baterii | 2200 mAh |
Czas pracy radia | do 25h |
Moc latarki | 1400 Lux |
Nie tylko dla survivalowców
Podczas ostatniego wyjazdu pod namiot, ER200 służył jako:
- Budzik z radioalarmem
- Ładowarka do GoPro
- Lampa błyskowa do nocnych zdjęć
- Nadajnik SOS gdy zgubiliśmy się w lesie
Co wyróżnia ten model?
Porównując z innymi radiami awaryjnymi, Midland ma:
- Wyświetlacz LCD z dokładnym stanem baterii
- Funkcję nadawania kodu Morse’a
- Gniazdo USB typu A
- Wodoszczelną obudowę (testowana deszczem!)
Kliknij tutaj by poznać szczegóły oferty – uwaga, czas dostawy może się wydłużyć przez popularność modelu!
Najczęstsze pytania
„Czy da się naładować smartfon?” – Tak, mój iPhone 13 ładował się w 1,5h.
„Jak wygląda gwarancja?” – 24 miesiące na terenie UE.
„Czy radio działa bez baterii?” – Tak, przez kręcenie korbą!
Podsumowując: ER200 to ponad 900 gramów technologicznego spokoju. Czy warto? Jeśli choć raz stałeś bezradny z pustą baterią w telefonie – odpowiedź jest oczywista. A jak mówi mój znajomy strażak: „Lepiej mieć i nie potrzebować, niż…” – resztę znacie.